piątek, 27 kwietnia 2012

Stworzenia latające

Dziś porozmawiamy o dwóch przypadkach latających stworzeń.

Przypadek numer jeden - moja własna latająca wiewiórka! 
Otóż jak mogliście zauważyć na zdjęciach mamy w domu dwa, całkiem spore drapaki. Co do wysokości oba mają powyżej 160cm. Oba stoją przy drzwiach na balkon - jeden z jednej, drugi z drugiej strony. I od tego się zaczęło. Już jakiś czas temu pisałam, że Boni stojąc na szczycie jednego drapaka wpatrywała się dziwnym wzrokiem w drugi. Chcąc zapobiec tragedii rozsunęłam maksymalnie drapaki. I co? I nic - nijak nie pomogło. Boni uskutecznia skoki udowadniając jakie to te nasze drapaki są stabilne (w końcu nie co dzień ląduje na drapaku rozpędzone ponad 6 kg kota - na dodatek nadlatujące z kursu bocznego!). Wobec tego zdecydowałam się na inny krok - przysunęłam je do siebie licząc, że zmniejszenie poziomu trudności zniechęci ją do takich wyczynów - i znowu nic z tego. Przynajmniej teraz mam pewność, że na pewno doleci...

Przypadek numer dwa - 4:00 nad ranem i wdzięcznie opadające 9kg kota (oczywiście na mnie opadające!)
Tak więc jak widać po powyższym nie wyspałam się dziś, zdecydowanie się nie wyspałam. Najpierw przez sen przebiło się szuranie, potem - dziki łomot, a na końcu coś ciut przyciężkiego (jeszcze Cię odchudzimy - zobaczysz) spadło mi na brzuch. Oczywiście był to Leon. Okazało się, że do mieszkania przez okno wleciał chrabąszcz - duży, czarny okaz gatunku - co natychmiast pobudziło Pana L. do działania. Ślady mam na ścianach. Na szczęście udało  mi się pozbawić go nieszczęsnego stworzonka przed konsumpcją (nie żebym żałowała robala, ale jak ja mam Leonowi buzi dać jak wiem, że dopiero co zeżarł paskudztwo?).

Tak więc jak widzicie nudy u nas nie ma szans uświadczyć :)
Pozdrawiamy i życzymy udanego długiego weekendu!

18 komentarzy:

  1. Wzajemnie miłego długiego weekendu dla Was wszystkich ... od moich latajacych kotów równiez :-)))

    PS ... to lądowanie kota na brzuchu /moim/ bywa naprawdę bolesne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Szczególnie gdy się tego nie spodziewasz (czyt. śpisz)

      Usuń
  2. I fotografa przy tym nie było??? Szkoda!;-)
    Miłego weekendu;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety - Boni jest dla mnie za szybka, a o 4 nad ranem byłam zbyt zaspana by pomyśleć o aparacie :))

      Usuń
  3. No właśnie jak to tak mozna nie udokumentować wydarzeń ? :)

    Może deskę między jednym a drugim prapakiem położyć skoro z takim zapałem próbuje migrować ?:)

    Pobudka straszna.. dostałabym zawału jak nic!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem - wstyd i hańba - poprawię się :))
      Deska tam nie pasuje bo wtedy kotki by miały zamknięte drzwi na balkon, no a tak przecież być nie może. Zapłakałyby się.
      Na szczęście do pobudek w dziwnych sytuacjach futra mnie już przyzwyczaiły, ale byłam przekonana, że to jeszcze nie sezon na to paskudztwo.

      Usuń
  4. No to wesoło u Ciebie - miłego weekendu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesoło jak wesoło, ale ciśnienie to mi skutecznie podnoszą :))

      Usuń
  5. 9 kg kota to jednak sporo! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było już więcej. Odchudzamy go po trochu, ale idzie powoli.

      Usuń
  6. To miałaś miłą pobudkę prze zeskoczenia ...
    Takie lądowanie to jak torpeda ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Mój kręgosłup protestował cały dzień.

      Usuń
  7. Czy mi się wydaje, czy narzekałaś, że Leon jest "przy kości" ;) Ciesz się, że ćwiczy, a że o 4. nad ranem? No cóż - są różne fiksacje ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nie narzekam, że on się rusza. Ja tylko jęczę, że boli :))
      Ale i tak jestem szczęśliwa, że biega i skacze.

      Usuń
  8. To Ty masz koty desantowe! Ale 9-cio kilogramowy Ninja lądujący z wysokości na dokładnie upatrzony cel, no no!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koty desantowe! :))) No padłam! Muszę o tym futrom powiedzieć.

      Usuń
  9. No to faktycznie trzeba go trochę odchudzić, 9 kg to bardzo dużo. Zwłaszcza na brzuchu i znienacka ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odchudzamy się już z pół roku i w efekcie mamy 0,4kg mniej - szału nie ma, ale Boni stoi na wadze więc jestem w miarę zadowolona :)

      Usuń