Wiosna powoli się do nas skrada. Zdecydowanie widać to po ilości latającego po domu futra. Boni postanowiła pozbyć się całej góry kłaków, ale skąd ona się ich pozbywa nie pytajcie - nadal jest dwa do trzech razy większa objętościowo niż wtedy gdy jest mokra.
Oboje zresztą domagają się wypuszczania ich na balkon - Leon postanowił prze-aranżować donicę od trawy. No cóż - na szczęście skończyło się na jego brudnych łapkach i jednej wykopanej dziurze. Po takim początku nie miałam innego wyjścia przekopałam gruntownie ziemię, wyrównałam i wysiałam trawkę - zapewne się nie przyjmie bo jeszcze jest jednak ciut za zimno, ale poczekamy-zobaczymy... może chociaż część? Na razie dam jej szansę - na wierzch narzuciłam siatkę i na to krzesełko żeby Leonowi znowu nie wpadło do głowy porządkowanie "ogródka".
Nie mogę się już doczekać weekendu - z jednej strony bo to po prostu weekend - wolne, z drugiej strony weekend to więcej czasu z urwisami, nie wspominając już o takiej niesamowitej możliwości jak robienie im zdjęć przy normalnym dziennym świetle. Po prostu marzy mi się słoneczna niedziela! Zorganizowałam sobie ciut nowszy aparat i bardo chciałabym go wypróbować więc trzymajcie kciuki za pogodę.
Poza tym po cichutku szykuję niespodziankę moim dwóm rozbójnikom. Mam nadzieję, że zjawi się u nas niedługo i sprawi im dużo radości :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz