Z dnia na dzień wspomniana wiosna uwidacznia się w zachowaniu Leona i Boni - już dawno nie mieliśmy tylu pogoni, gruchania, bieganiny i zagryzanek. Dzieciaki do tego stopnia zajęły się sobą, że nie mają dla mnie czasu - paskudy jedne ;)
Po dniach oblegania puffek nastąpił powrót do zabaw tunelowych. Swoją
drogą to cud, że on jeszcze żyje po tylu biegach po, przez i na niego - z
wytrzymałości mogę spokojnie wystawić mu 5+. Leon nawet kiedyś trenował
skoki do tunelu gdy ten stał pionowo! Chwilowo ukrywa się w nim Boni i
grucha na Leona coby przyszedł się pobawić... i już nie, pobiegły się
zagryzać na parapecie... o a teraz właśnie wpadły na mnie w przelocie. Taaak... zdecydowanie mnie ignorują. Z drugiej strony przecież to
dobrze, że się ze sobą bawią więc nie ma co jęczeć - i tak jak wezmę
puszkę w dłoń to znowu będę "tą ukochaną" i "najfajniejszą na świecie".
Problem w tym, że chciałam złapać paskudy i zrobić zdjęcia, ale nie
idzie, zupełnie nie idzie... ale coś tam zrobiłam :D
Do łask wróciły też porzucone ostatnio jagowe myszki i szczurek. Leon nosi je w pyszczku, rzuca i biega, turla się z nimi w łapkach. Boni zdecydowanie woli szczurka - w końcu to bardziej odpowiedni rozmiar. Jak tylko pojawiły się u nas w domu to zapanowało takie szaleństwo, że koty omal nie zjadły koperty, a jak już się dostały do zawartości bawiły się do upadłego. Poskutkowało to tym, że do domowników dołączyły myszy-inwalideki - z powyrywanymi uszami! Zresztą u mnie jak u mnie - kupiłam kilka sztuk dla znajomych i część z nich już nie żyje na amen - z wyprutymi wnętrznościami i urwanymi ogonkami włącznie (jak one to zrobiły nie pytajcie).
W najbliższym czasie planuję odwiedziny u "moich" adoptusiów - chodzi o dwa kocurki (młodego rudego tygryska i 1,5-ra rocznego czarno białego miśka), którym pomogłam znaleźć dom. Niby mam zdjęcia i opowieści na bieżąco, ale co zobaczyć na własne oczy to zobaczyć. Już zamówiłam myszki na prezent więc niedługo się wybiorę. Bardzo jestem ciekawa jak to małe tygrysiątko urosło bo na zdjęciach wygląda na sporo większego, a patrząc na ręce kolegi wariuje na maksa.
Witaj kfiatku :-) Czy Ty to ta sama Karina, która zamieszczała u mnie komentarze? Kociarze w blogosferze rosną w siłę ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcie Leona - wygląda jak jakiś kosmita :-)
Niestety nie Karina choć bloga komentowałam.
UsuńLeonek się stara jak może choć do "obcych" devonków mu jeszcze daleko ;)