wtorek, 27 listopada 2012

Leniwy poranek


Ostatnio spędziłam dwa dni w domku (nie ma to jak grypa) i miałam okazję poobserwować troszkę te moje urwisy i stwierdzam, że nie ma jednak nic fajniejszego niż takie bycie w domu - ilość miłości, którą futra mnie zarzuciły w tym czasie była kosmiczna. Widać, że cieszyły się z mojej obecności w domu. Jednak z pracą zajmującą zdecydowanie więcej niż 8 godzin zaniedbałam ciut mój czas z maluchami :(

Przy tej okazji rzuciły mi się w oczy dwie istotne rzeczy - po pierwsze Boni dorosła i zaczyna walkę o dominację z Leonkiem. Do tej pory dawała sobie włazić na łeb, puszczała go pierwszego i ustępowała miejsca, teraz zaczęła mu powoli podskakiwać, pacać - widać, że jest coraz bardziej pewna siebie. Nie ma w tym nic dziwnego - w końcu zarówno jej babcia jak i matka miały dominującą pozycję w stadzie. Swoją drogą ciekawe jest to, że w stadach kotów żyjących razem w hodowlach zawsze są dwie jednostki alfa - kocur i kotka, ale ostateczną władzę i najwyższą pozycję zawsze dzierży kotka alfa. Wracając jednak do domu przyznam się, że jestem ciekawa jak rozwinie się sytuacja. Leon nadal jest od Boni cięższy, za to ona jest większa i zwinniejsza. Na szczęście nie zauważyłam na razie zachowań czysto agresywnych (pazurki pochowane, choć zęby czasem się udzielają) i mam nadzieję, że tak zostanie.

Druga rzeczą którą zaobserwowałam jest to jak Leon wykorzystuje Bonisię przy karmieniu, spryciarz mały. Jak wiecie (albo nie) mamy w domu labirynt :D

Górę musiałam przykryć bo spryciarz wyżerał i myślałam, że wszystko już ok. Aha, uwaga bo. Leżę sobie spokojnie w łóżku i patrzę jak Boni siedzi i pokazowo wręcz zrzuca sobie chrupki. Pięknie to wyglądało. Podszedł Leonek, położył się po drugiej stronie, patrzy i czeka. Co tylko mała zrzuciła chrupki to on pac łapką i zabiera te co spadły po jego stronie - mała nie nadążała sięgać. Normalny pimpek kombinator. I co ja mam z nim zrobić???

Na deser kilka zdjęć z sesji łóżkowej :)




Zabawa w chowanego :D



I Leonek




środa, 21 listopada 2012

Zaniedbywany Leonek

Od wystawy mija już niemal drugi tydzień, a ja nadal w tym temacie. Ale tak to już jest - jeszcze się nowi znajomi przypominają, jeszcze co i rusz ktoś dośle zdjęcia... Klimat utrzymuje się cały czas :D
Zresztą przyznam po cichu, że planuję kolejną wystawę w Czechach (3 wystawy w jeden dzień - czyste szaleństwo od 7 do 22), ale to nam się może rozbić o wigilię firmową - no nic zobaczymy.
Żeby nie był, że tylko Boni została obfotografowana na wystawie podrzucam kilka fotek zrobionych przez moich znajomych.

Buziak za zwycięstwo w BISie

Leonek się lansuje na rękach u stewarda



Przemiła sędzina - jak sama powiedziała lubi dużych chłopców :D

Minka jak u smoka
My w tle z ciocią Nivą machającą piórkami :D
Relaks przed oceną
Tu jeszcze Bonisia w BISie

Jak zwykle zagadana jestem :))


Pełen relaks w klatce



I jeszcze trochę Leonka :)










Swoją drogą Leonek na wystawach zawsze budzi gigantyczne zainteresowanie - chyba większe niż rasowce :) Ilości pytań o to czym go karmię, albo co zrobiłam, że jest taki duży to nie zliczę. Wydaje mi się, że po prostu widok takiej domówki zachęca do zadawania pytań. I to nie tylko z moimi kotami związanych. na ostatniej wystawię pytano mnie m.in. o wczesną kastrację, zdrowe odżywianie, właściwą wagę kotów różnych ras i oczywiście o rasy kotów miniaturowych :D Człowiek niekiedy musi się dokształcić i znaleźć jakiegoś doświadczonego hodowcę żeby na to wszystko odpowiedzieć.

Poniżej jeszcze nasze porównanie do nominacji z pierwszego dnia - obok nas dorosła (4 letnia) kotka MCO. Ciekawe kiedy ten mój podlotek dorośnie?



A skoro dotrwaliście do końca to solemnie obiecuję, że to już koniec meczenia Was Gorzowską wystawą.
Choć i tak musicie się uzbroić w cierpliwość bo na pewno będą kolejne :D

poniedziałek, 19 listopada 2012

Sesja

Aaa!!! Jestem w totalnym niedoczasie! W kółko imprezy, spotkania i praca. Ani chwili spokoju!
A ja tak lubię leniwe weekendy - na kanapie, z kubkiem herbaty, dobrą książką i kotem na kolanach... marzenie! Po spojrzeniu w kalendarz niestety okazało się, że do końca roku mam WSZYSTKIE weekendy zajęte - wszystkie! Koszmar jakiś normalnie. Dom sprzątam ok 20-tej jak wrócę do domu, potem zakupy (dzięki wszystkim bogom za 24h Tesco!), potem zabawa z kotami i już jest 2-ga więc do łóżka bo o 5-tej trzeba wstać. Jeszcze chwila i będę wyglądać jak zombie :/

Z nieco radośniejszych kwestii - dostałam sesję Bonisi :D Tą robioną w Gorzowie. Cudeńka <3
Z tej okazji poznęcam się nieco nad Wami :D

















 I jak Wam się podoba mój mały kłębuszek? Zastanawiam się czy nie zrobić sobie któregoś z nich na płótnie, ale nie wiem które?